--->Obj 11:3-14
FAQ
::
Szukaj
::
Użytkownicy
::
Grupy
::
Galerie
::
Rejestracja
::
Profil
::
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
::
Zaloguj
Forum --->Obj 11:3-14 Strona Główna
»
Chronologia Biblijna i historia świata
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Przyszłe losy świata i ludzkości.
----------------
Czas dla tego świata skończy się w zimie, MENE,MENE,TEKEL >2020.
Przed nami wielki ucisk. Mat.24;21
Dwóch świadków Apokalipsy i proroctwa z księgi Daniela.
II.- Drugie biada według Apokalipsy 11:1-14. {{{ 1260 dni }}}
III.- Trzecie biada według Apokalipsy 11;14-19. {{{ 30 dni }}}
IV.Ostatnia wojna, na miejscu zwanym Armagedon. {{{ 45 dni }}}
Szkoła przetrwania 1335 dni wielkiego ucisku?.
Kto obliczy liczbę zwierzęcia 666
Chronologia Biblijna i historia świata
Koniec świata
Koniec świata
Ostatnia wieczerza, znaki i czas ostateczny
----------------
Znaki na niebie i na ziemi, oraz obiekty kosmiczne.
Ostatnia Wieczerza .
Czas ostateczny, rok 2020-2024.
Inerpretacje Biblii i snów
----------------
Sny prorocze i wizje
Rozmowy na temat wiary ;lub nie wiary
Różne interpretacje Biblii
Zmartwychwstanie umarłych
----------------
Pierwsze zmartwychwstanie
Drugie zmartwychwstanie
Zmartwychwstanie w czasie wielkiego ucisku
Duchowe zmartwychwstanie
Nowy Świat
----------------
To nie fantazja, to Nowy Świat
Obietnica Nowego Świata
Różne
----------------
Linki różnych interesujących stron.
Różne informacje
Sytuacja polityczna w Polsce i na świecie.
Zdrowie
Sprawy tego forum
----------------
Informacje na temat forum
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
3cat
Wysłany: Nie 16:03, 08 Paź 2006
Temat postu:
Ja uwierzę.
a kto uwierzy w to??
przedstawiam. największy kawałek korpusu nieba Anu.
przez mieszkańców nazywany KaAn.
inna nazwa : Mera...
Stąd inaczej korpus Mery to, jak się można domyslić a Mery Ka.
Spadała z południa, wypietrzył Hhimalaje, które sa zgruzowaną armia robotów z najtwardszej skały, "słoni" do noszenia tego nieba... Tak powstała Atlantyda, pokonana potem służyła za dach całej Europie. Tam też spadła na mieszkańcom głowy...
Teoria pangei to bzdura.
O Anu, czarnym Anu, pierwszym w niebie zwanzm Anu, tym "niebieskim" kazdy katolicki ksiądz mawia "Sz at".
witam wszystkich
Jona
Wysłany: Wto 19:17, 19 Wrz 2006
Temat postu:
No ale kto w to uwierzy?
Biblia też opisuje ,podobne sytuacje ,np Bóg zbronił zblizenia sie do Góry
do jej obrzeża , mozna by pomysleć ze chodzi o góre skalna ,ale skad tam sie wzieło bydło ,które Izrael pedził z Egiptu?
poco tam miały byc skoro na kamieniach nie ma trawy?
Marcino
Wysłany: Pią 18:55, 03 Mar 2006
Temat postu: Re: Wojny atomowe w starożytności (?)
ZAGINIONA CYWILIZACJA
Uważnie czytając indyjskie religijno-narodowe eposy "Ramajanę" i "Mahabharatę", można odkryć wiele opisów latających pojazdów. Nie są to bynajmniej religijne wyobrażenia cudów dokonywanych przez boskie istoty, bowiem wyraźnie przedstawiają one techniczne zagadnienia budowy tych pojazdów. Dodatkowo sugerują, że najlepsze z nich, mogące latać w kosmos, zostały zbudowane przez nauczycieli z gwiazd.
1. Spory historyków
Przez długi czas nauka uznawała, że cywilizacja indyjska nie sięga w przeszłość dalej niż do około 500 roku przed naszą erą. Dopiero odkrycie zasypanego miasta Mohendżo Daro pokazało, iż historia tych terenów jest znacznie starsza. Potwierdziły to odkrycia kilkunastu podobnych miast, których wiek szacuje się nawet na ponad pięć tysięcy lat. Dodatkowo te najstarsze na Ziemi znane miasta to nie skupiska prymitywnych lepianek, tylko aglomeracje, które zaprojektowano przed ich wybudowaniem, dzięki czemu mają one proste ulice oraz doskonały system kanalizacyjny łącznie z doprowadzeniem bieżącej wody do każdego domu, toaletami oraz osobnym systemem ściekowym! Po odkopaniu wszystkich tych miast, historię początków ludzkości na pewno trzeba będzie napisać od nowa. Pozostaje tylko pytanie, ile z tych odkryć zaakceptuje oficjalna nauka. Przykładem niech będzie przemilczenie sprawy pisma z Mohendżo Daro, a raczej faktu, że takie samo odkryto na słynącej z tajemniczych, kamiennych kolosów Wyspie Wielkanocnej - położonej prawie na drugiej stronie globu, u wybrzeży Chile. Zachodnia nauka odrzuca też wszystkie dowody istnienia przed tysiącami lat na terenie Indii zaawansowanej technicznie cywilizacji, potrafiącej m.in. konstruować samoloty. Tymczasem, kiedy w 327 roku przed naszą erą Aleksander Wielki najechał Indie, szybko musiał się z nich wycofać, bowiem, jak podają ówcześni greccy historycy, jego armia została zaatakowana przez "ogniste, latające talerze". Potwierdza to wydana w 1952 roku przez Indyjski Instytut Kultury w Bangalore książka doktora Raghavana, która nie tylko cytuje starożytne przekazy opisujące starożytne przekazy opisujące mechaniczne maszyny latające, ale także przykłady ich zastosowania m.in. w bitwach do płoszenia bojowych słoni przeciwnika. Z tego samego roku pochodzi też notatka agencji Reutera na temat odkrycia przez dyrektora Akademii Badań Sanskrycznych w Mysore starożytnego manuskryptu opisującego techniczną budowę dwupokładowego samolotu, mogącego zabrać naraz 500 ludzi.
2. Sterowce czy odrzutowce?
Podstawowym pytaniem badaczy starożytnych indyjskich opisów maszyn latających była kwestia ich technicznego zaawansowania. Nietrudno bowiem wyobrazić sobie, że cywilizacja mająca łazienki z bieżącą wodą jest w stanie skonstruować prymitywny sterowiec na ciepłe powietrze uzyskane z prostego pieca na węgiel drzewny. Problem w tym, iż opisywane przez starożytnych pojazdy, zwane wimanami, nie przypominają takich sterowców tylko współczesne, wojskowe odrzutowce! W starożytnych księgach indyjskich opisów budowy i eksploatacji takich pojazdów jest tyle, że starczyłoby na napisanie kilku książek o objętości sporej encyklopedii. Takiej ilości materiału źródłowego nie sposób zlekceważyć. Oczywiście oficjalna, zachodnia nauka stara się te wszystkie fakty zakwalifikować do religijnej mitologii, jednak takie podejście staje się coraz bardziej naciągane i śmieszne. Indyjscy naukowcy od dawna uważają za dowiedzione, że na terenie ich kraju około 6000-3000 lat przed naszą erą istniała zaawansowana technicznie cywilizacja, która znikła z powierzchni ziemi wskutek wielkiej wojny połączonej z przyrodniczymi kataklizmami. Podobnego zdania jest również kilku europejskich naukowców. Przykładem jest tu doktor Roberto Pinotti z Włoch, który w 1988 roku na Światowej Konferencji Kosmicznej w Bangalore, jak doniósł dziennik "The Hindu", wygłosił odczyt na temat starożytnych, indyjskich machin latających. Odczyt oparł on na danych zaczerpniętych z najważniejszego starożytnego tekstu na temat wiman "Vimanika Shastra", który został odnaleziony w 1918 roku, w Królewskiej Bibliotece Sanskryckiej w Baroda (miasto na północ od Bombaju). Dodajmy, że teksty te spisane przed tysiącami lat przetrwały dzięki ich systematycznemu kopiowaniu, które ochroniło je od zniszczenia. Co zawiera "Vimanika Shastra"? Dzieło to odwołujące się do 97 wcześniejszych dzieł, podaje m.in. dokładne, techniczne opisy budowy 20 różnego rodzaju machin latających! Dodatkowo szczegółowo przedstawia szkolenie pilotów oraz sposób szycia ich ubrań. Ten ostatni przypomina opis współczesnego skafandra próżniowego sporządzony przez siedmiolatka. Wszystko to uzupełniają dokładne opisy uzbrojenia m.in. "węży ognistych" lecących do ciepła wydzielanego przez silniki maszyn wroga oraz "wielkich garnków", które zrzucone z powietrza niszczą wszystko na ziemi. Samemu można ocenić, czy przytoczone opisy bardziej pasują do "religijnej mitologii" czy też współczesnych rakiet naprowadzanych przez cieplne czujniki oraz bomb lotniczych. W dziele znaleźć można też fragmenty dotyczące budowy baterii słonecznych oraz elektrycznego silnika - "zwoje miedziane nawinięte na cylinder". Opisane jest również "manipulowanie pięcioma siłami, dzięki czemu powstaje poświata wokół wimana pozwalająca szybciej lecieć". Dodajmy, że dopiero od kilku lat wojskowa prasa spekuluje na temat podobnych badań w tajnych laboratoriach, których celem jest wytworzenie wokół odrzutowca zjonizowanej otoczki, pozwalającej uniknąć tarcia powietrza, a co za tym idzie, latać ze znacznie większymi prędkościami. W "Vimanika Shastra" mamy też do czynienia z opisami technik dziś dla nas jeszcze niedostępnych np. z "czynieniem wimana niewidzialnym dla wroga". Starożytne indyjskie manuskrypty zawierają też cały szereg innych frapujących opisów, które można znaleźć w książce wydawnictwa "Amber" "Wimany i inne statki powietrzne hinduskich bogów".
3. Kosmiczne miasto
"Ramajana" opisuje jeden z wimanów jako dwupokładowy, cylindryczny statek z okienkami i kopułą, latający z "prędkością wiatru" i wydający "melodyjny dźwięk". W innym punkcie podaje, że podróż takim pojazdem z Sri Lanki do Ajdohja (2880 km) trwała dziewięć godzin, bowiem po drodze trzeba było się zatrzymać na dwa postoje. Czy piszący "mity o hinduskich bogach" nie mogli im dać więcej mocy magicznych tak, by mogli oni odbyć tę podróż za jednym razem? Oczywiście, że mogli, a jeśli tego nie zrobili, to znak, iż opisywali oni realne wydarzenie, zapewne międzylądowanie, w celu uzupełnienia paliwa. Takie logiczne rozumowanie przekracza jednak możliwości większości zachodnich archeologów-religioznawców. Przypomnijmy, że pojazdy "bogów", czyli kosmicznych przybyszy, różniły się od ziemskich konstrukcji możliwością podróżowania na orbitę i dalej w kosmos. W "Winszu-Puranie" można przeczytać, że taki pojazd, należący do przybysza imieniem Kalki, "kierowany był samą tylko wolą pilota". Jeżeli to kolejny religijny mit, to ciekawe, skąd piszący go przed tysiącami lat wiedział o czymś takim, skoro dopiero od kilku lat wojskowe laboratoria testują hełmy pilotów zdolne do bezpośredniego odbierania mózgowych impulsów, jako rozkazów dla komputera pokładowego. W "Rigwedzie" lądowanie takiego kosmicznego pojazdu "wynurzającego się znad chmur" było podziwiane przez "wielkie chmury". Dziś jest zupełnie tak samo, o czym można się przekonać obserwując lądowania amerykańskich promów kosmicznych na Florydzie. "Rigweda" podaje, że starty i lądowania tych maszyn nie odbywały się bynajmniej w niebiańskiej ciszy, ani też nie towarzyszyły im anielskie śpiewy tylko "huk podobny do grzmotu, od którego domy drżały w posadach, a ech łoskotu odbijało się od wzgórz". Czyż nie można było bardziej bajkowo opisać "boskich" podróży. Można, gdyby były to mity a nie realny opis startu kosmicznych statków na ziemską orbitę. Warto tu dodać, że "bogowie" z "Rigwedy" za grosz nie mieli polotu, bowiem ich podróże na orbitę (dosłownie "na firmament, czyli sklepienie niebieskie", wyraźnie odróżniane od religijnego nieba) odbywały się wedle rozkładu jazdy - trzy starty i lądowania w każdym dniu! Miejsce, dokąd udawały się pojazdy, dokładnie opisuje "Raghuwansia" donosząc, że pojazd Ramy poruszał się wśród przerażonych ptaków, później w chmurach, a w końcu nawet drogami, "którymi jeździli bogowie". Ostatnie wątpliwości, czy to chodzi o niebo w wymiarze religijnym czy ziemską orbitę, rozwiewa "Podróż Adżuny do nieba". Ten ziemski bohater zabierany jest do "bogów" pojazdem kierowanym przez "pilota o imieniu Matali". Adżuna "wzlatywał wozem słońcu podobnym" do "okolic niewidzialnych dla śmiertelników, dla chodzących po ziemi". Na miejscu Adżuna stwierdził, że "tam nie świeci słońce lecz we własnym blasku lśni to, co na dole, na ziemi, widać w gwiezdnej postaci. Czy to niczym lamby w wielkim oddaleniu, czy to wielkie twory". Każdemu, kto oglądał film z wejścia statku kosmicznego ze słonecznej ziemskiej atmosfery na mroczną orbitę pełną gwiazd, opis ten mówi wszystko. Co znajdowało się na orbicie? Tu każdy z bogów "miał swoje miasto, które kręciło się dookoła swej osi". A tak przy okazji, skąd starożytni "bajkopisarze" piszący "Mahabharatę" wiedzieli, że w celu wytworzenia sztucznej grawitacje w stanie nieważkości na orbicie, trzeba wielką konstrukcję wprawić w ruch obrotowy? Skąd zresztą wiedzieli, że na orbicie nie ma grawitacji i trzeba ją sztucznie wytwarzać w wielkich orbitalnych miastach. A tak - miastach, bowiem zarówno "Mahabharata" jak i "Ramajana" piszą o miastach "na firmamencie", podając nawet ich wymiary ( po przeliczeniu na współczesną miarę wychodzi 16 na 8 na 1200 kilometrów). "Mahabharata" wręcz podaje, że "kosmiczne miasto boga Indry rozciągało się od zawsze w kosmosie. Zbudowano je z metalu: były w nim domy, mieszkania, rośliny. Bramy miasta były tak szerokie, że mogły przez nie wlatywać małe pojazdy". Mogły one również opuścić ziemską orbitę i swobodnie podróżować przez kosmos. Bramy tych miast strzegli "strażnicy dysponujący najrozmaitszą bronią", zaś one same mogły "stawać się niewidzialne". Dodatkowo starożytne indyjskie teksty podają, że były one z ziemi nocą "widoczne na niebie niczym wielkie gwiazdy". Kto z nas choć raz obserwował nocą stację "Mir" czy "Alfa" wie, o co chodzi. "Mahabharata" i "Ramajana" opisują też straszną kosmiczną wojnę. Lutz Gentes z Uniwersytetu we Frankfurcie, po 15 latach badań nad tymi indyjskimi księgami stwierdził, że opis wojennych zmagań "bogów" jest zbyt realistyczny, by były to tylko hinduskie legendy. "W jej trakcie doszło do użycia broni rakietowej, laserów oraz pocisków zdalnie kierowanych", twierdzi Lutz. By o tym przeczytać, wystarczy sięgnąć do "Domu Parva" z "Mahabharaty". "Rozgorzała zażarta bitwa. Walka przenosiła się w różne miejsca, zą wreszcie Adżuna (wcześniej będący z wizytą u zaprzyjaźnionych bogów w celu uzyskania od nich broni odpowiedniej do zniszczenia swych przeciwników) odpalił śmiercionośny pocisk. Rozniósł on miasto na strzępy, które spadły na ziemię. Indra (również posiadający, jak pamiętamy, kosmiczne miasto) i inni bogowie obwołali Ardżunę bohaterem". Tyle w skrócie "Mahabharata". Bardziej niż religijną mitologię przypomina to "Gwiezdne wojny" George'a Lucasa. Niestety, świat nauki nie pali się do takiej interpretacji, bowiem musiałby potwierdzić odwiedziny Ziemi w zamierzchłej przeszłości przez zaawansowane technicznie cywilizacje, które nauczyły nas stawiać miasta oraz na naszej orbicie weszły z sobą w konflikt zakończony krwawą wojną. Jak na razie, naukowcom taki początek naszej ziemskiej cywilizacji nie mieści się po prostu w głowie.
Mirosław Błach
P.S. Artykuł pochodzi z gazety "Echo dnia"
Marcino
Wysłany: Pią 18:53, 03 Mar 2006
Temat postu: Wojny atomowe w starożytności (?)
"Wyrzucono pojedynczy pocisk załadowany cala energia wszechświata. Żarzący się słup dymu i płomienia, jasny jak 10 tys. słońc, wzniósł się w całej swej wspaniałości... Była to nie znana broń, żelazny grom, gigantyczny wysłannik śmierci, który w popiół obrócił wszelki lud Vrishni i Andhaka... Ciała były tak spalone, że nie dawały się rozpoznać, włosy i paznokcie odpadły, gliniane naczynia rozpadły się bez żadnej widocznej przyczyny, a pióra ptaków stały się białe. Po kilku godzinach cała żywność była skażona... w ucieczce od owego ognia żołnierze rzucili się do strumieni, aby obmyć swoje ciała i sprzęt...
(ta broń)...odrzuciła tłumy [wojowników] razem z ich rumakami, słoniami, pojazdami naziemnymi i ich bronią, jak gdyby były to suche liście drzewa. Odrzuceni podmuchem...wyglądali pięknie, jak ptaki w locie... odlatujące z drzew..."
Taki oto opis jakiejś pradawnej bitwy prezentuje "Mahabharata", jedna z najświętszych ksiąg starożytnych Indii, napisana wiele tysięcy lat p.n.e. Opis nieznanej broni przywołuje nieoparte skojarzenie z bronią atomową. Mahabharata podaje też opis spotkania dwóch takich pocisków w powietrzu.
"Dwa takie pociski spotkały się w powietrzu. Wówczas ziemia wraz z wszystkimi górami, morzami i drzewami zaczęła dygotać, a wszelkie żywe stworzenia zostały porażone energią tej broni i ogromnie ucierpiały. Niebo stanęło w ogniu, a dziesięć stron horyzontu napełniło się dymem..."
Można by to wszystko uznać za bajkę, lub fantazję autorów. Są jednak dwa 'ale':
1) Szkielety odkryte w prehistorycznych miastach Mohendzo Daro i Harappa w Pakistanie wykazują ogromną radioaktywność. Nikt nie wie w jakich okolicznościach te miasta zostały zniszczone.
2) W roku 1947 w Iraku podczas odsłaniania kolejnych warstw skalnych natrafiono na podłoże ze stopionego szkła. Taka rzecz znajduje się jeszcze tylko w jednym miejscu na świecie - na pustyni w stanie Nowy Meksyk, gdzie została przeprowadzona pierwsza próba z bronią atomową. Warto jeszcze dodać że w/w warstwa skalna odpowiada kulturze z przed 16 tysięcy lat. Wtedy rzekomo ludzie żyli w epoce jaskiniowej. W takim razie skąd wzięli bombę atomową? Ocenę faktów pozostawiam Czytelnikom.
Jest to zacytowany tekst, który kiedyś znalazłem w internecie. Co sądzicie o wojnach atomowych w starożytności?
::
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
::
template subEarth by
Kisioł
.
Programosy
::
Regulamin